1. Guy Ritchie jest tylko tutaj jako pomysłodawca. Nie wyreżyserował, ani nie napisał scenariusza do żadnego z tych odcinków. To jest odczuwalny minus.
2. Były momenty, gdy się uśmiałem. Naprawdę kilka fajnych zwrotów akcji i dobre teksty.
3. To nie jest jednak ten styl. Za dużo napięcia, dramatu, eskalacji emocji i takiej szarpaniny emocjonalnej, byle bym tylko oglądał dalej. Kończy się to czasem wręcz elementami trihleru, co bardzo drażni. Ja oglądałem Guya, żeby się wyluzować, dobrze bawić.
4. Konkluzja jest taka godząca myślę wszystkich, że serial próbuje Guya naśladować, ale różnie to wychodzi w zależności od subiektywnych oczekiwań i gustu.