nie, nie powiem dziś dzień dobry, bo trudno nazwać ten dzień dobrym, nie chcę was też martwić, ale trawa się zieleni, imieniny obchodzi urban oraz wszyscy święci..

słowem dwa słowa o świętych, wreszcie jakiś głos rozsądny na arenie poronionej generacji sceny politycznej, inteligent, obrazobórca, prześmiewca, bluźnierca, satyryk, prowokator, pornograf, erotoman, antyklerykalny cynik, słowem:

nasz człowiek w parlamencie!

na sumieniu sporo grzechów, ale jedno jest pewne: inteligencji i poczucia humoru (te trzy wespół w zespół ze sztuką kojarzenia faktów i niefaktów to w zasadzie synonimy) odmówić mu nie sposób, i to one wreszcie ostatecznie wygrywają..

poglądy nie są ważne, te dorabia się później albo też i nie, ważne jest, by tak rzec, odgłupianie społeczeństwa głupotą nieco bardziej świadomą, zaburzanie klasycznego ciągu politycznie zaczadzającej narracji - w tym sensie tygodnik nie był tak jakby pionierski..

ale słowa jak słowa, ledwe odpryski, trociny, tym można wszystko wybaczyć, są i czyny, zwane grzechy, te doczesne i nadczesne, te naziemne i podniebne, te śmiertelne i nieśmiertelne, te z kolei - co pewien utworek clinta jak najrychlej nam po zwanej transformacji przypomni - są nie do wybaczenia..

słowem przypuszczam, ba!, jestem przekonany, iż pan jerzy, za karę, za swe grzechy, bez sądu, bez procesu ni wyroku skazującego, po śmierci trafi odrazu do raju, czego mu z tego miejsca najserdeczniej życzę..