Zadziwiające że to 4 horror Cronenberga i znów mamy najazdy na medyków i ich eksperymenty. Przyznać muszę że podobał mi się dużo bardziej od wcześniejszych, choć nie jest może zbyt oryginalny (w niektórych momentach historia podobna do "Podpalaczki" Kinga) i zbyt dużo tu akcji. Ale klimat który wypływa z ekranu w czasie seansu jest na prawdę znakomity. Michael Ironside w swej życiowej roli (szkoda że tak go mało w tym filmie), a muzyka nieźle buduje atmosferę. Zobaczyć warto, fanów reżysera nie muszę zachęcać...
Zgoda co do klimatu. Dodałbym na plusy: odwagę brania się za temat para-, a nawet (czy nie brnę w bagno łatwych skojarzeń?) podążania za heideggerowską opozycją "das Sein - Dasein". Minusy są jednak widoczne, szczególnie z dzisiejszej perspektywy (istnieje inna?), są to: słaba gra aktorów (wyjąwszy Ironside'a), nieadekwatna muzyka, skądinąd dobrego kompozytora, kiczowata realizacja walki na miny, jak rzekłby Gombrowicz, bo tak nam Cronenberg sfilmowałł pojedynek skanerów.
Pewnie że istnieje inna perspektywa niż dzisiejsza. Ot, choćby gdy oglądam nieme kino to przed seansem powtarzam kilka minut jak mantrę "mamy lata dwudzieste", a później udaję że siedzę w starym kinie. Często czuję że niewłaściwe byłoby ocenianie filmu przez pryzmat tego czego kino już się nauczyło.
A co do pojedynków skanerów to w kolejnych częściach wygląda to jeszcze gorzej. W trzeciej odsłonie by mocniej uderzyć "siłą umysłu" bohaterowie muszą wziąć zamach głową. I nie to że lekko kiwają; oni stosują regularny headbanging.