Połączenie thrillera z tanim sensacyjniakiem i czarną komedią. Dobrze zapowiadający się koszmar na jawie, szybko zmienił się w szmirowatą farsę przeplecioną głupawym humorem.
Fabuła zaczyna się w prostym stylu (niema kobieta w śmiertelnym niebezpieczeństwie), klimat jest naprawde ponury i tchnie duchem Hitchcocka. Mocna zapowiedź, stopniowo przeradza się jednak w splątaną i przekombinowaną konspirację, która po czasie przypomina niewybredną komedię omyłek.
Na uwagę zasługuje jedynie "łyk" początkowego napięcia, oraz dobra rola Mariny Zudiny w roli Billy (co ciekawsze aktorka nie znała w ogóle angielskiego), która jedynie za sprawą mimiki mogła wyrazić swój paniczny strach i rozdarcie. Smaczkiem jest również występ Alec'a Guinness'a, który ponoć za występ w filmie nie pobrał żadnej doli. Reszta niestety, jak dla mnie jest do ścieku...