PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=651932}

Kraina lodu

Frozen
7,5 266 901
ocen
7,5 10 1 266901
6,9 25
ocen krytyków
Kraina lodu
powrót do forum filmu Kraina lodu

Wreszcie udało mi się zobaczyć tę tak zachwalaną animację i... jestem strasznie rozczarowana! Poraził mnie po prostu absurd fabuły- chyba pierwszy raz widzę u Disneya, żeby wątki były wiązane tak na siłę. Związek przyczynowo-skutkowy w tej bajce nie istnieje, większość zdarzeń nie ma żadnego uzasadnienia. I nie, nie chodzi mi o to, że np. nie wiemy, skąd Elza ma moc- to jeszcze się broni, to takie Grimmowskie: "Dawno dawno temu była sobie dziewczynka, która miała władzę nad śniegiem" i wystarczy. Chodzi mi o kompletny brak logiki popychający fabułę do przodu. Mam wrażenie, że kilka osób usiadło nad conceptartami, każda wymyśliła swoją, odrębną historię, a następnie pomysły zostały połączone w całość. Jakaż przepaść w stosunku do świetnych "Zaplątanych", wciągającej "Meridy" czy choćby nieco mrocznej "Księżniczki i Żaby", że już wspomnę tylko najnowsze produkcje Disneya. Szkoda słów, ale musiałam sobie ulżyć, tak wielkim rozczarowaniem był ten seans.

ocenił(a) film na 10
MalyPigmey

Rozwiniesz ten "Absurd fabuły"? Nie odbierz tego jako atak, po prostu jestem ciekaw, jak to widzisz, bo nie rozwinęłaś/ąłeś za dużo.

ocenił(a) film na 4
Anonim90

Jasne :) Chodzi mi o nieopuszczające mnie wrażenie zlepiania wątków. Wszyscy i wszystko staje się przez to nijakie: Anna oddzielona od siostry z niewiadomego powodu nie powinna pielęgnować w sobie absurdalnej siostrzanej miłości, zwłaszcza gdy siostra nie pomaga jej nawet wobec tragedii utraty rodziców. Elza nie stara się zapanować nad swoimi zdolnościami (co potem udaje jej się bez najmniejszych starań). Wątek uczucia Anny i Kristoffa jest straszliwie wymuszony- żadnej chemii między tymi dwojgiem. Oczywicie nie chodzi mi o to, by się do siebie kleili, ale w wielu animacjach czuć po prostu pewien magnetyzm, jak w "Zaplątanych". A tutaj nagle trole wyskakują z hasłem, że Kristoff zapewne kocha Annę a oni oboje bezwolnie godzą się z tą diagnozą. Elza jest ni to dobra, ni to zła. Nie ma w niej wewnętrznej zmiany- jest od początku do końca niezdecydowana i irytująca. Hans wcale nie jest podły od początku- gdyby chciał tylko władzy, wysłałby ekspedycję za Anną polecając dyskretnie, by posłańcy rozprawili się z siostrami- on sam wyrusza, naraża się, a potem wychodzi na jaw, że rzekomo zależało mu tylko na koronie. To się absolutnie nie zgadza z poprzednimi scenami, nic tego nie zapowiada (specjalnie obejrzałam te sceny raz jeszcze). Olaf nagle pojawia się z nikąd po kilkunastu latach i niestety nie jest śmieszny, ale potwornie irytujący. Góral ze sklepu jest tylko nędznym nawiązaniem do wielbiciela maleńkich jednorożców z "Zaplątanych", chociaż to chyba i tak najlepsze sceny a tej animacji. Elza ucieka w lodową dzicz a okazuje się, że prowadzą tam proste schodki. Plusem jest jak dla mnie bardzo ciepłe zaskoczenie eksponujące siostrzaną miłość, ale jak już pisałam, nie jest ona w kontekście całej opowieści zrozumiała- więzi między dziewczynkami powinny wygasnąć. Dlatego też mam wrażenie, że scenariusz tej animacji to zlepek kilku pomysłów. Ktoś chciał, by była to opowieść o dwóch sisotrach: dobrej i złej. Ktoś chciał prawdziwego i fałszywego ukochanego. Ktoś opowieści o miłości od pierwszego wejrzenia. Wszystko to weszło ostatecznie w fabułę, tylko zostało wygłaskane i stało się przez to nijakie: niby zła-niby dobra Elza, ciapowaty Kristoff, nagle odmieniony Hans, a wszystko to okraszone słabym humorem drażniącego bałwana. Aha, no i jeszcze nadmiar sierot: Anna i Elza, Kristoff, do tego niekochany przez nikogo Hans- słodkie to do mdłości. Plusem jest piękna animacja, ale nie ratuje ona niestety całości. Oczywiście to moje zdanie a tak ta jak i poprzednia wypowiedź są wyrazem mojego ogromnego rozczarowania tą bajką :( Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
MalyPigmey

"Anna oddzielona od siostry z niewiadomego powodu nie powinna pielęgnować w sobie absurdalnej siostrzanej miłości, zwłaszcza gdy siostra nie pomaga jej nawet wobec tragedii utraty rodziców." - niby tak, ale ludzie mają różne skrajności. Poza tym mimo, że Disney odszedł Krainą lodu od paru schematów, to jednak cały czas jest tutaj wieczna, przesadna optymistka. Myślę, że to jak na Disneya normalne, i nie widzę w tym żadnych wad... no ale jak snowdog napisał, zależy to od punktu widzenia.

" Elza nie stara się zapanować nad swoimi zdolnościami (co potem udaje jej się bez najmniejszych starań)." - stara się, tylko w nieodpowiedni sposób. Na początku filmu, kiedy to Elsa (wybacz, wolę angielską wersję imienia, dla mnie ładniej brzmi) znajduje się w Arendelle, rządzi nią strach. Kiedy opuszcza królestwo, w końcu uwalnia swoją euforię, o której nawet nie miała pojęcia i z łatwością panuje nad mocą. Potem, kiedy wkracza Anna, ta znów się boi, że coś jej zrobi... itd.

"Wątek uczucia Anny i Kristoffa jest straszliwie wymuszony- żadnej chemii między tymi dwojgiem. Oczywicie nie chodzi mi o to, by się do siebie kleili, ale w wielu animacjach czuć po prostu pewien magnetyzm, jak w "Zaplątanych". A tutaj nagle trole wyskakują z hasłem, że Kristoff zapewne kocha Annę a oni oboje bezwolnie godzą się z tą diagnozą." - oglądając film setki razy, nie zauważyłem, tego co ty... wdg mnie to naturalna reakcja, są zawstydzeni. Poza tym niczego nie potwierdzają, Anna na chwilę daje się zauroczyć, a Kristoff zna trolle na tyle, że wie, żeby wiedzieć, że wszystko biorą przesadnie. No ale cóż... znowu punkt widzenia.

"Elza jest ni to dobra, ni to zła. Nie ma w niej wewnętrznej zmiany- jest od początku do końca niezdecydowana i irytująca." - Mógłbym się rozwodzić nad tym godzinami, bo to moja ulubiona postać kobieca ze wszystkich filmów xD. Wewnętrznej zmiany owszem, nie ma, wszystko ze względu na wychowanie rodziców. Cała przyszłość, myślenie osoby zależy od tego, co się "Wyniosło z domu". Dopiero pod koniec filmu Elsa zmienia swój punkt widzenia.

"Hans wcale nie jest podły od początku- gdyby chciał tylko władzy, wysłałby ekspedycję za Anną polecając dyskretnie, by posłańcy rozprawili się z siostrami- on sam wyrusza, naraża się, a potem wychodzi na jaw, że rzekomo zależało mu tylko na koronie. To się absolutnie nie zgadza z poprzednimi scenami, nic tego nie zapowiada (specjalnie obejrzałam te sceny raz jeszcze). " - To właśnie jest jeden z zerwanych schematów przez Disneya, mianowicie to, że księciuniu towarzyszący księżniczce od początku nie jest wcale taki dobry. Problem polega na tym, że Hans nie miał nikogo, komu by ufał. Wtedy Szwądękaunt nie zdradził jeszcze swoich zamiarów, a żołnierze z Arendelle na pewno by się tego nie podjęli. Poza tym Hans nie jest czarno-biały. Podczas sceny rozdawania płaszczy widać, że byłby dobrym władcą. Możemy nad tym głębiej podyskutować, bo to był bardzo szeroko zgłębiany temat za czasów (jak ja to nazywam) "starego, dobrego forum".

"Olaf nagle pojawia się z nikąd po kilkunastu latach i niestety nie jest śmieszny, ale potwornie irytujący." - Jak już mówiłem, Elsa podczas "Let It Go" dała się ponieść Euforii. Nawet nie wiedziała, że Olafa stworzyła. Wiedziała, że go zbudowała, ale ożywiła... tego już nie. To, czy jest irytujący i nieśmieszny, to zależy od poczucia humoru. Dla mnie Mozil z dubbingowaniem odwalił świetną robotę. Cytując sfilmowanych "Każdy żart, nawet nie wiem jak suchy, bawił mnie.". (Ach, znowu ten punkt widzenia...)

"Góral ze sklepu jest tylko nędznym nawiązaniem do wielbiciela maleńkich jednorożców z "Zaplątanych", chociaż to chyba i tak najlepsze sceny a tej animacji." - Ciekawe, na tym forum rozpatrywaliśmy tysiące Easter eggów i nawiązań, ale tego nie znaliśmy. Dla mnie scena z Oakenem jest miodna... kiedy byłem w kinie połowa widzów (włącznie ze mną) prawie się popłakała ze śmiechu... nie chodzi tu tylko o teskt, ale też w jaki sposób aktor dubbingujący go wypowiada. Nie wiem, kto to zrobił, ale wdg mnie był geniuszem, jedna z lepszych scen w filmie. Porównałem sobie to z wersją angielską i jak dla mnie sam "Pochwalony" Oakena starczyłby, żeby to przebić. No może niekoniecznie... ale chciałem to podkreślić.

"Elza ucieka w lodową dzicz a okazuje się, że prowadzą tam proste schodki." - ominęłaś to, że sama te schody stworzyła? Jeśli nie, to nwm o co chodzi.

"Plusem jest jak dla mnie bardzo ciepłe zaskoczenie eksponujące siostrzaną miłość, ale jak już pisałam, nie jest ona w kontekście całej opowieści zrozumiała- więzi między dziewczynkami powinny wygasnąć." - jak dla mnie to po prostu idealistyczna wizja reżysera, tradycyjna dla Disneya. Jak mówiłem, mi to nie przeszkadza. Kocham sposób, w jaki poprowadzono tę animację. Zmieniłbym w niej tylko jeden czy dwie rzeczy, ale poza tym, to dla mnie ideał. No i Anna... wieczna optymistka, typowa blondynka, chociaż nie blondynka.

"Anna i Elza, Kristoff, do tego niekochany przez nikogo Hans- słodkie to do mdłości." - dziwi mnie to, że takie rzeczy Ci przeszkadzają, i że wszystkie je wyłapałaś za pierwszym razem.

Ale to nie dziwota, każdy inaczej ogląda film. I nawet jakbym Ci wytłumaczył piękno tego filmu według mnie, i nawet jakbyś zrozumiała, to niestety zapewne być tego nie poczuła. Za bardzo opinii byś nie zmieniła, bo cały czas przeszkadzałyby Ci niektóre rzeczy :/

Nie chciałem Cię urazić, jak to pisałem, tak dla jasności :) A, i jesteś mężczyzną czy kobietą? Bo nwm jak pisać xD

Przepraszam, jeśli któryś kontraargument jest niezrozumiały... jakby co, mogę rozwinąć.

Anonim90

Dobra, wypowiem się też, bo ostatnio bardzo brakuje mi psychologicznych wywodów na temat postaci Disneya ;)

Moim zdaniem jest to baaardzo prawdopodobne i niesamowicie wiarygodne, że więź między siostrami nie wygasła. Z prostego powodu - obie bardzo za sobą tęskniły. Weźcie pod uwagę, że miały bardzo dobry kontakt ze sobą w dzieciństwie - i Annie strasznie tego brakowało, co zresztą widać w piosence "Ulepimy dziś bałwana?". Stale dążyła do odnowienia tej relacji, bo pamiętała, jak dobrze bawiła się z siostrą i chciała znów być z nią blisko (że nie wspomnę o tym, że miały tylko siebie - żadna z nich nie miała paczki znajomych, z którymi spędzałaby czas). Z czasem oczywiście miała żal do Elsy za to, że ją odtrącała, ale dalej podświadomie chciała naprawić więź, zwłaszcza, że wkręciła sobie, że to przez nią Elsa nie chciała mieć z nią więcej nic do czynienia ("Co ja ci takiego zrobiłam?"), dlatego była przeszczęśliwa, jak siostra wreszcie z nią rozmawiała na balu i miała nadzieję, że od teraz wreszcie będzie lepiej. Elsa z kolei przez nieszczęśliwy wypadek została zmuszona do trzymania się z daleka od siostry, którą bardzo kochała, do tego wzrastała w poczuciu winy za ten wypadek, pewnie uważała też, że jeśli więź się osłabia, to jest to jej wina. Brakowało jej siostry, nie chciała tej separacji, no i tylko ona wiedziała, dlaczego obie musiały dorastać osobno. Osobiście uwielbiam scenę na początku balu, kiedy dziewczyny zaczynają rozmawiać - Anna trochę onieśmielona i zdekoncentrowana faktem, że siostra nagle z nią gada, po Elsie z kolei widać (tak widać, że aż wali po oczach) jak bardzo brakowało jej siostry przez cały ten czas i jak bardzo chciała znów odnowić z nią kontakt - stale ją zagaduje, żartuje z niej, zachowuje się, jakby tych lat rozłąki nie było - czyli tak, jakby nie było tego wypadku, jakby znów były tak blisko, jak kiedyś.
Podsumowując: obie bardzo tęskniły za sobą, obie nie chciały odseparowania, obie też bardzo chciały odnowić kontakt, dlatego nawet po tylu latach ta więź po prostu nie wygasła, bo obie przez lata samotności pielęgnowały w sobie chęć bycia blisko siebie. Rodzeństwo z reguły łączy dość specyficzna więź - znajomych po latach milczenia można po prostu zapomnieć, ale z rodzeństwem to nie taka prosta sprawa ;) To jest trochę inny poziom wtajemniczenia, dlatego bez problemu mogę uwierzyć w to, że więź siostrzana nie wygasa sobie ot tak, bo jedna do drugiej prawie się nie odzywa. Wiele jest przypadków, kiedy rodzeństwo najpierw ma słaby kontakt, a potem już jako dorośli ludzie razem pracują nad odnowieniem kontaktu z sobie tylko znanej przyczyny (moja teoria: z powodu wyżej wspomnianej specyficznej łączącej ich więzi, będącej wyższym poziomem wtajemniczenia niż zwykła znajomość z obcą osobą).


p.s. odnośnie Oakena: "Jedno durne, co by po nocy biegać, to wyście są" :D :D No nie rozumiem, jak można go nie kochać :D

ocenił(a) film na 10
snowdog

Jakbym miał czas, żeby na każdy argument się tak rozpisać, to bym się rozpisał... miodnie się to czyta :)

Anonim90

Dzięki :D
Dlatego też z góry postanowiłam (na początku) nie wdawać się w dyskusję - chociaż na pewno byłaby ciekawa - bo wiedziałam, że musiałabym pisać rozprawkę ;) Ale akurat w kwestii siostrzanej miłości musiałam się wypowiedzieć, bo to nie pierwsza osoba, która tak uważa, a dla mnie samej akurat ta kwestia jest oczywista sama z siebie.

ocenił(a) film na 4
Anonim90

Kobietą jestem ;) Kontrargumenty jak najbardziej zrozumiałe. Fajnie że można rzeczowo pogadać z kimś, kto ma inne poglądy i podpiera je logicznymi wywodami. Dzięki! Tyczy się to też snowdog :)

ocenił(a) film na 10
MalyPigmey

Cóż... Zmieniłem podejście. Na początku mojej obecności na tym forum, mimo, że to ukrywałem, troszeczkę mniej grzecznie odnosiłem się do ludzi, którzy stawiali argumenty atakujące KL. Nie tylko podawałem kontaargumenty, ale też starałem się jak najbardziej 'pojechać' rozmówcę, a wręcz przekonać go, że się myli, ale robiłem to zdecydowanie na chama. A potem zmieniłem to, w jaki sposób się wypowiadam, i raz udało mi się nawet podnieść ocenę filmu u jednego użytkownika ;)

MalyPigmey

O, chwalą mnie, a ja tego nie zauważyłam :) Dziękuję :)

MalyPigmey

Zgadzam się, że to film przereklamowany i że (dla mnie część) wątków została związana na siłę. Ale! Nie zgodzę się ze wszystkimi Twoimi motywacjami, oczywiście szanuję Twoje zdanie, ale jak wymieniamy się spostrzeżeniami to i ja się podzielę ze swoimi.

Anna była od dzieciństwa bardzo związana z siostrą, potem po wypadku i zmianie pamięci, nie wiedziała dlaczego nagle musiały zostać rozdzielone, ale mimo wszystkim do tej siostry lgnęła, bo była ta szczera więź, a wiadomo, tym bardziej ktoś stawia barierę bądź jest ta bariera z niewiadomych przyczyn, tym bardziej stara się ją przekroczyć. W takiej sytuacji taka osoba nie jest zniechęcona do drugiej osoby, tylko jest zaintrygowana tą całą aurą tajemnicy i nie traci nadziei by wreszcie dowiedzieć się o co przez te wszystkie lata chodziło, bo właśnie zależy jej na drugiej osobie. Takie więzi są jak najbardziej realne. To tylko osoby, które utrzymują kontakt z kimkolwiek dla interesów, traktując ludzi jak rzeczy, machnie ręką i powie "mam to gdzieś, jak nie, to nie, kto inny się znajdzie i zastąpi jej miejsce".

Elza urodziła się z darem-przekleństwem i wypadek siostry był jedną wielką traumą, zaczęła się bać siebie samej, i tak jak troll powiedział, że strach ją zniszczy, tak i widać było, że miał rację. Gdy człowiek żyje w strachu, to byle co doprowadza go do niekontrolowanej paniki, a nad paniką bardzo trudno zapanować. Człowiek spanikowany racjonalnie nie myśli ani reaguje, więc całe jej postępowanie, od początku do końca, było jak najbardziej zrozumiałe i logiczne (oprócz tego, że nagle się uspokoiła, zaczęła panować nad sobą i przywróciła lato do jej królestwa, z tym się z Tobą zgadzam). Zauważ, że nikt przy tej dziewczynie nie był. Została zamknięta w pokoju, odizolowana od reszty świata, nie mogąc z nikim porozmawiać by dostać jakiekolwiek porady i otuchy, jeszcze była przekonana, że w każdej chwili może kogoś skrzywdzić jeżeli ktoś się przed nią pojawi (np. jak od rodziców się oddalała, by nie zostać przytulana, gdy była dzieckiem). Gdy była inkoronacja ona mniej więcej stała sobie spokojnie, bo miała rękawiczki, a w nich czuła się, że nic się złego nie stanie. Zobacz, co się stało gdy Anna jej zabrała jedną rękawiczkę, jaka panika wyszła. Wszystko trzyma się kupy.

Nie widziałam jej złej, tylko bardzo dobrej, która dla dobra innych, poświęciła swoje lata życia z dala od innych by nikogo nie skrzywdzić, nawet na pogrzebie nie była, bo jakby nie było, są tam ludzie, i dalej twardo siedziała w pokoju. Nawet tego dnia nie otworzyła drzwi siostrze, a mogła ponieść się emocjom rozpaczy i je otworzyć, ale nie zrobiła, bo wiedziała, że może skrzywdzić (został pokazany pokój w bieli ze śniegiem stojącym w powietrzu, gdy siedziała i płakała pod drzwiami, a na końcu filmu, gdy dowiedziała się, że siostra niby nie żyje, upadła na ziemię, było coś w rodzaju tsunami powietrzne, a potem cały śnieg zawisł w powietrzu, czyli niebezpieczeństwo związane z negatywnymi emocjami dalej było). Do tego wszystkiego rzuciła wszystko, by uciec jak najdalej, byle żeby inni byli bezpieczni, a przy okazji żeby była sama ze sobą wreszcie wolna od wszelkich presji. Jakby była zła to mogła zbuntować się i karać wszystkich tych, którzy ją odizolowali. Wszystko wskazuje na niesamowite poświęcenie. Faktem jest, że prawie wyrzuciła jednego gościa z balkonu, ale z drugiej strony jak ciągle dookoła dzieje się coś złego i trafi się ktoś, kto nie ma dobrych intencji, to ma się tendencję do wyżycia się nad nim nie zważając zbytnio na konsekwencje.

Jeśli chodzi o schodki, to ona sama je wyczarowała i od nich zaczęła budowę lodowego zamku.

Z Hansem masz rację i nie-rację, czyli każda racja jest tutaj dobra. Mógł zrobić tak jak Ty mówisz i byłoby najprostsze i najszybsze rozwiązanie, albo, jak to nie raz jest u czarnych charakterów z bajek, zbyt szybkie rozwiązanie sytuacji nie daje za dużo satysfakcji, więc pobawił się w manipulowanie i w różne kombinacje.

Miłość do Kristoffa... Jak dla mnie na końcu to Anna szukała przysłowiowej ostatniej deski ratunku, a ta cała scena z trollami uważam za beznadziejną, ponieważ na logikę jeżeli ktoś się pojawia, a nie najlepiej wygląda, to raczej nie przyszła na imprezę tylko po pomoc. Za bardzo nie reagowali, bo może u nich był to szok tej całej reakcji tych stworzeń, ale jakby na to nie patrzeć ta cała scena pasowała do fabuły jak pięść do oka.

Olaf też dla mnie był irytującą postacią i też się zdziwiłam gdy nagle się pojawił znikąd po tylu latach i jeszcze żywy, a ten Góral, to dla mnie był bo był, kompletnie nie pasujący do całej sytuacji, jak dla mnie zachowywał się zbyt kretyńsko.

Film zbyt dobrze się nie rozwinął, jak dla mnie było za dużo tych piosenek i z tego względu zabrakło czasu na jego rozwinięcie, jakby nie było, nie wiadomo jak bardzo rozbudowany to nie był.

Magnolia1993

A ja się czepnę jednej rzeczy: dlaczego w ogóle rozpatruje się scenę prawie-zrzucenia z balkonu jako przykład "złej Elsy"? Przecież to była drobna młoda kobieta, mieszkająca sobie samotnie, do której domu włamało się dwóch facetów uzbrojonych w kusze z jawnym zamiarem zabicia jej, kilku innych czekało na nią pod drzwiami. Już to moim zdaniem wystarczy, żeby na tyle ją wystraszyć, żeby chciała bronić się do skutku. A weź jeszcze pod uwagę, że ona od początku robiła wszystko, żeby uniknąć bezpośredniej konfrontacji - najpierw uciekała przed nimi, ale dopadli ją na piętrze, potem prosiła, żeby ją zostawili w spokoju, ale odpowiedzią na to było wystrzelenie strzały w jej kierunku (cudem tylko nie zginęła, bo lodowa tarcza powstała tak na dobrą sprawę przez przypadek). Potem zaczęła się bronić, ale strzelając lodem w pobliżu tych facetów - żeby nie zrobić im krzywdy - i ostrzegając ich, żeby się nie zbliżali (nawet wtedy można zobaczyć, że źle się z tym czuje, kiedy po pierwszym strzale lodem na moment jest pokazana jej twarz, widać, że nie chce tego robić). Dopiero gdy wszystko inne zawiodło widziała, że nie ma wyboru. I kolejna sprawa: nawet wtedy nie była w stanie wycelować bezpośrednio w tych facetów (co byłoby bardziej skuteczne), tylko jednego przyszpiliła do ściany, drugiego chciała zrzucić. Ona po prostu nie miała już wyboru, ale morderczyni z niej żadna. To była jawna samoobrona; jak można mieć do niej pretensję o to, że chciała przeżyć?

snowdog

Wiesz, ja poruszyłam ten temat ponieważ zauważyłam wcześniej u innych użytkowników, że na podstawie tej sceny nie byli tacy pewni co do jej dobroci, więc żeby nie było poruszenia tego tematu na które tłumaczenie trzeba by dalszego czasu, to od razu wyjaśniłam

Magnolia1993

Ja z kolei zauważyłam, że niektórzy użytkownicy mają tendencję wręcz do krytykowania jej za to, czego totalnie nie rozumiem. Broni się ofiary, a nie napastnika.

ocenił(a) film na 10
MalyPigmey

Co do Elsy to nie próbowała zapanować nad mocą, bo rodzice zwyczajnie chcieli by o niej zapomniała i nawet nie starała się jej używać, więc chciała próbować funkcjonować tak jakby nie istniała, co nie bardzo jej wychodziło. Bała się choćby próbować nad nią zapanować, co świetnie pokazuje scena, gdy zabroniła się ojcu zbliżać w obawie, że go skrzywdzi.
Między Anną i Kristoffem powoli coś się rozwijało i były to bardzo subtelne sceny, ale da się je zauważyć, jeśli ogląda się z uwagą.
W postaci Elsy chodziło o to by nie była ani taka ani taka, biorąc pod uwagę pierwowzór według którego miała być zła.
Hans natomiast nie mógł wysłać ekspedycji, której nakazałby pozbyć się sióstr, ponieważ nie było w Arendelle jego ludzi i natychmiast wyszłoby na jaw, że jest zdrajcą - to dopiero nie trzymałoby się kupy! Poza tym wyruszając za Anną robił z siebie bohatera, który naraża dla niej życie.
Olaf pojawia się po kilkunastu latach? Elsa stworzyła go idąc na Lodowy Wierch, więc pojawia się tego samego dnia.
Proste schodki stworzyła Elsa. Kolejny już dowód na nieuważne oglądanie animacji.
Zgodzę się, że miłość między siostrami powinna wygasnąć, ale przypominam, że to nie opowieść psychologiczna, tylko bajka dla dzieci i ma pokazać wartość jaką jest miłość i rodzina ;) Druga po Meridzie historia, gdzie to nie idealny chłopak, a rodzina jest prawdziwą potęgą i druga po Meridzie księżniczka, która umie sobie poradzić sama i nie ratuje jej książę na białym rumaku. Ponadto chyba po raz pierwszy złym bohaterem jest osoba ładna i po raz pierwszy zły bohater okazuje się całkowitym zaskoczeniem.

ocenił(a) film na 7
MalyPigmey

Zgadzam się i jeszcze dodam, że szokuje różnica w wychowaniu (nie zachowaniu, a wychowaniu właśnie) Anny i Elsy. Elsa mniej więcej rozumie konwenanse dworu, a Anna... no brakuje tylko żeby mówiła do wszystkich per "ziomuś" i bekała przy obiedzie. Przecież są w pałacu ludzie, którzy podpowiadają księżniczkom normy zachowania (chociażby przy koronacji). Dlaczego Anną w ogóle się NIKT nie zajmuje? A kto rządził królestwem przez 3 lata dopóki Elsa nie dorosła? Duch Święty?!

ocenił(a) film na 7
Hotora86

Tutaj ciekawa teoria:
https://www.youtube.com/watch?v=rc6NgT_6jGE

Hans zachowuje się tak nielogicznie (np. ratuje Elsę od strzału z kuszy i sprowadza do domu zamiast zabić albo nawet zostawić w spokoju w lodowym zamku) ponieważ jest zmanipulowany przez TROLLE.

Dodam, że już na samym początku filmu ilustracja w księdze rodziców sióstr sugeruje, że trolle są ZŁE i nie wolno im ufać.

ocenił(a) film na 9
Hotora86

A może ratuje ją bo się boi że już na zawsze będzie padał śnieg nad miastem i tylko ona może zdjąć klątwę? To wtedy handel i wszystko kuleje bo nawet nie mogą wypłynąć statkiem. To raczej logiczniejsze

ocenił(a) film na 7
gejszon_to

Wątpię. To logiczne że zabicie czarownicy zdejmie zaklęcie.

ocenił(a) film na 7
gejszon_to

Trochę dziwne, że potem już nie waha się jej zabić. Podczas wyjawiania swojego planu mówi wprost, że w pierwszej kolejności zabić Else, potem przywrócić lato.

ocenił(a) film na 8
Hotora86

a może po prostu nie chce nie mając jeszcze władzy zabijać królowej. Pamiętaj że podczas walki w pałacu Anna nie wróciła, więc Hans nie miałby praw do tronu. Rada regencyjna mogłaby wybrać kogoś innego.
Zabicie królowej po "zawarciu małżeństwa" z jedyną dziedziczką tronu już zapewniało mu koronę.

ocenił(a) film na 9
MalyPigmey

Elsa jest dobra i nie chce krzywdzic ludzi. Odsuwa się od siostry bo właśnie mocno ja kocha a gdy pojawiają się emocje od razu wali śniegiem. Wcale nie było tak że bez problemu dała radę na przyjęciu, była to tylko jedna impreza gdzie na pewno ciągle była spieta i się pilnowala, dodatkowo ochronę dawały jej rękawiczki lecz kiedy tylko pojawiły się emocje i została bez nich to znowu poplynela z tematem. Nie wiem co tu można uznać za nielogiczne. Kiedy rodzice umarli nie radzila sobie z ogromem emocji i zamrozila caly pokoj, jak moglaby sir wtedu sotkac z siostra przed ktora miala sie ukrywac? Elsa uciekła a siostra ma wyrzuty sumienia i idzie jej szukać, kłócą się, wywala ja potwór, Kristof zabiera ja do trolli w międzyczasie wyrusza ekipa poszukiwacza, ponieważ Hans uważa że elsa rzuciła klątwę i zabicie jej nie zdejmie czaru znad miasta i tylko ona osobiście jest w stanie zakończyć zimę. A to że od początku zaplanował i o kłamał Anne jest wielce prawdopodobne,oczywiście przed wszystkimi udaje jaki jest dzielny i dobry żeby nie było buntu ludzi. A wygaszenie miłości.miedzy siostrami? Co za głupota! To dzieciaki z domu dziecka kochają rodziców których ledwo pamiętają a Anna miałaby nie kochać siostry która widuje i tęskni za wspólnymi chwilami? Nie rozumiem w ogóle tych argumentów, nie mówiąc już o Olafie który jest najfajniejsza postacią. A jeśli chodzi o ślub trolli to Anna była ostrzegana że są nieco ekscentryczni a poszli do nich po pomoc to trudno żeby kazała im zamknąć ryje bo sprawa jest inna. A szybkie zaręczyny Anny i Hansa wynikają z wielkiej potrzeby miłości i właściwie jedynej szansy żeby odmienić życie, jak u Cyganów, jedyna okazja żeby zacząć żyć i wyrwać się z domu to ślub, bala się że po koronacji znowu zamkną bramy i będzie jak dawniej. W kto rządził? Zawsze jest jakaś rada czy zaufane osoby króla które mają wytyczne na czas wyjazdu krola itp jest to nieistotne dla fabuly.
Moje dziecko.uwoelbia ta bajkę i oglądam ja ostatnio bardzo często, może zbytnio skupiłas się na szukaniu błędów zamiast na rozrywce i może powinnaś to obejrzeć jeszcze raz, chociaż oczywiście wszystko kwestia gustu...
Ja uwazam ze to jest bardzo ładna bajka, z piękną muzyka i mądrym przesłaniem że nie każdy miły człowiek jest faktycznie dobra osoba tylko może mieć ukryte intencje, czyli nie ufaj obcym w nowym wydaniu...

MalyPigmey

Z tą "Księżniczką i żabą" to już przegięłaś ;) Jakkolwiek nie zgadzam się z żadnym argumentem odnośnie "Krainy lodu" i mogłabym napisać do nich kontrargumenty, to nie będę się czepiać, bo każdy ma swoje zdanie i czego innego oczekuje, ale w kwestii innych animacji: "Zaplątani" bardzo mi się podobali, "Merida" całkiem też, ale bez szału, za to "Księżniczka i żaba" to był dla mnie jeden wielki niewypał i nie wiem jak można ją uznać za lepszą w czymkolwiek od "Krainy lodu". No, ale jak wspomniałam, kwestia gustu.

ocenił(a) film na 3
MalyPigmey

Pięknie to wszystko napisalaś, lepiej niż ja, wyjęłaś mi to z ust, związek przyczynowo-skutkowy, o właśnie. Chyba zbyt dawno kończyłam szkołę, bo już nie pamiętam na zawołanie takich rzeczy. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
MalyPigmey

Jakim trzeba być intelektualistą by szukać logiki w bajkach i filmach fantasy.

ocenił(a) film na 5
bruno71

Wystarczy nie być pelikanem łykającym każdą rzuconą papkę. Jeśli się lubi bezmyślne oglądanie, to należy współczuć.

ocenił(a) film na 8
Geohound

Pelikany nie odżywiają się papką.Przepraszam może poprzedni wpis był zbyt emocjonalny ale ja nadal nie będę szukał logiki w bajkach a współczuciem się brzydzę.Dlatego za nie nie będę dziękował.Myślę że ten wpis kończy naszą polemikę .Szacunek

ocenił(a) film na 4
bruno71

Pokuszę się o odpowiedź- nie ze złośliwości czy szczególnego zamiłowania do polemiki, ale dlatego tylko, że kwestia faktycznie wymaga wyjaśnienia. Pozwolę sobie zilustrować mój wywód przykładem z własnego doświadczenia. Otóż kilka dobrych lat temu pewna wybitna profesorka od oświecenia i romantyzmu zadała mojej grupie pewne ćwiczenie na odmóżdżenie: mieliśmy wspólnie napisać krótkie opowiadanie o charakterze gotyckim. W pseudo-horrorze, jaki napisaliśmy, znalazło się mniej-więcej takie zdanie: "Dzień chylił się już ku zachodowi, świece dopalały się w lichtarzach". Ponadto mowa była o wampiryzmie, masonach i satanistycznym obrządku, ale profesorki zgromiła nas wyłącznie za to zdanie. Powiedziała: "Fantastyka też ma swoją żelazną logikę! Kiedy powołujecie do życia potwory i duchy i chcecie, by czytelnik chociaż na moment w nie uwierzył, musicie być do bólu skrupulatni w opisie tego co nie nadnaturalne. O zmierzchu świece nie mogą się już dopalać- kto uwierzy w wampiry, jeśli nie potraficie wiarygodnie przedstawić rzeczywistości?" Zostało mi to w pamięci i fantasy, s-f czy animacji (wszystkie trzy gatunki uwielbiam) zawsze oglądam z tą lekcją z tyłu głowy. W sferze nadnaturalnej może się dziać co kto zechce, ale nie ma to prawa rozbijać związków przyczynowo-skutkowych i zimnej, banalnej logiki. A to właśnie zarzucam tej bajce- kompletny bezład (co tłumaczyłam już wcześniej na przykładach). Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 9
MalyPigmey

O matko, w końcu ktoś kto się ze mną zgadza. Komentarz w punkt. Jak dla mnie animacja skrajnie przereklamowana. Najlepszy przykład tego jak dobra promocja może rozsławić film i zachęcić ludzi na pójście do kina, albowiem nie mam pojęcia jakim cudem to mogło zarobić ponad 1 200 000 000$, bo fabuła jest tak tragiczna, że dawno nie wynudziłam się tak na żadnej animacji.

A najlepsze jest to, że ludzie zachwalają jakie to oryginalne i nowatorskie. A jakiż niespodziewany zwrot akcji i w ogóle końcówka taka niespotykana, co jest okropnie na wyrost, bo Kraina lodu to nic innego jak zlepek różnych fragmentów bajek i opowieści połączonych w jedną całość.

Żal mi tylko animacji, które na przestrzeni lat odnosiły spektakularne porażki będąc 100 razy lepszymi filmami od przereklamowanej Krainy lodu.

MalyPigmey

To tylko bajka.

ocenił(a) film na 5
Radek_Traczyk

Bajka, z której idzie się nabijać podczas robienia własnej recenzji. Choćby przez te piosenki można dać wstawkę, w której chłopak w klasie wali się głową w ławkę albo i też mając podczas recenzowania rekwizyt w stylu patelni albo kija baseballowego do walenia (nawet udając i parodiując dwie postacie). I w ogóle żadna z tych postaci w tej "bajce" nie jest ciekawa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones