Żywot świętego Franciszka i jego grupy zwolenników, przedstawiony w bardzo prosty, niemal poetycki sposób. Uczy nas pokory, miłości do przyrody i bliźniego, duchowego przebudzenia, dobroci. Jest to obraz, po obejrzeniu którego, człowiek czerpie przyjemność z życia.
Jeden z najlepszych filmów religijnych, jakie kiedykolwiek zrobiono. Pełen naturalizmu i radości..
Ostatnie zdanie powyższego wpisu brzmi, dla mnie, złowieszczo. Bo tymczasem ja w poszukiwaniu satysfakcji w kontakcie z włoskim neorealizmem potknąłem się o film Roberto Roselliniego. I jakkolwiek pamiętam, że najlepsze rezultaty kino religijne osiąga wówczas gdy zignoruje efektowność kinowej dynamiki, gdy skupienie, gdy prostota...
Odbieram "Franciszka, kuglarza Bożego" jako opowieść bez kontekstu. Czy Franciszek to fantazyjny ekscentryk, czy Brat Jałowiec to posiadacz depresji dwubiegunowej? Czy ten kawałek rzeczywistości zatraconej zaludnionej przez dobrotliwych mnichów może kogoś kusić ?
Broni się epizod z Rycerzem Nikolajem dający ersatz satysfakcji wielbicielom kina bez przydawek.
Good night, and good luck,esforty.
3/10