PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469476}

Diuna

Dune
7,7 156 163
oceny
7,7 10 1 156163
7,3 53
oceny krytyków
Diuna
powrót do forum filmu Diuna

Analiza : amerykańscy scenarzyści nieświadomie przedstawili w postaciach swoje lęki. Widać to w scenie ze szkockim kobziarzem. To źródło kultury anglosaskiej , której przedstawicielem jest : A - Oscar Isaac jako USA + Momoa i Brolin symbolizujący armię , i lotnictwo. B - Rebecca to Europa a Timothee to obupulne dążenie oparte na wspólnych interesach a nie miłości, bo jest tu przedstawiony jako syn z niesformalizowanego związku. Muzyka która gra kobziarz jest wyrazista i logiczna. W tle widzimy architekturę na wzór egipskich piramid. To fundament kultury śródziemnomorskiej, dany tu jako przykład że jest ona starsza niż cywilizacja chińska. Ród Harkonennów to Chińczycy, ich mowa i muzyka jest inna niezrozumiała , wydaje się nielogiczna , dzika , mimo podobnego zaawansowania kulturowego. Timothee jako potomek zebrał najlepsze cechy obojga rodziców , więc wie czym skończy się konfrontacja z Chinami - klęską. Armia chińska pokonuje Brolina i Momoa , ich broń jest nowocześniejsza , potrafia wejść i opanować terytorium wroga i uśmiercić Isaaca - symbol USA. Kto jest zdrajcą ? Chiński lekarz którego przyjęto na terytorium USA. Timothee z matką odnajdują sprzymierzeńców poza USA i Europą . Jest nim Xavier i Zendaya którzy przypominają mieszkańców Ameryki Południowej - czyli kultury latynoskiej. Nie witają czule Europy ale wolą ją od twardej ręki chińskiej. Europa zwraca się do czarnoskórego mężczyzny symbolizującej Afrykę . On odmawia współpracy , woli konfrontacje i walkę z Europą , nie lubi jej. Słowa wymawiane przez czarnoskórego aktora są dzikie i niezrozumiałe . Timothee daje mu szansę ale on odmawia .W takim razie Timothee musi go zabić .Afryka jest już stracona na rzecz Chin. Przyprawa to symbol metali ziem rzadkich , dających bogactwo temu państwu które je opanuje. W filmie maszyny odkrywkowe są stare i zużyte , to przez brak funduszy państwa USA , nie widać tu szansy na poprawę , więc chińczycy niszczą je wszystkie w ataku .Zapewne wymienią je na nowe , efektywniejsze. Co bedzie dalej ? Czy Chińczycy zostaną pokonani ? Wiara w religię której fragmenty widzimy co jakiś czas zwycięży Chiny? Zobaczymy w dalszej części......

ocenił(a) film na 6
Amfios

To jest Twoje wlasne? Jesli tak, to bardzo fajnie wyszlo, bo jak czytalem to pobudzilo mi wyobraznie.

1ceber1

Tak, to moje zaraz po obejrzeniu

ocenił(a) film na 6
1ceber1

Spore oczekiwania wobec tego filmu, może zbyt wygórowane, sprowokowała osoba reżysera filmu. Kanadyjczyk zrealizował wcześniej spełnionego "Łowcę androidów 2049" i chyba wpadł w samo-zachwyt, bo właśnie z tą narracyjną strategią podszedł do "Diuny". Wszystko kontempluje.
Zapominając o tym, czym jest „Diuna”.
To baśń.
To opowieść o księciu, który traci swoje królestwo, przyłącza się do rebeliantów, by walczyć u ich boku z tym samym wrogiem i po drodze zdobyć serce pięknej buntowniczki, z którą doczeka się zapewne pięknego potomstwa.
Tylko tyle i aż tyle.
Banał jakich mało?
Baja dla dzieci?
Jedno i drugie.

Nie jest to jakiś tragiczny film, nie nudzi ani przez chwilę, ale jest, z racji powyższych, tak niesłychanie płytki, wszystko jest tu tak ociosane, podział na dobro i zło tak ostro zarysowany, bez niuansów, bez wątpliwości (król Atrydów jest dobry, bo jest dobry, jego żona jw., Imperator z kolei jest zły, bo jest imperatorem. Harkonennowie są źli, bo okupują i łupią Arrakis. Atrydzi dobrzy, bo … tak,
i tak dalej i tak dalej…
Ten film nie udziela wielu odpowiedzi na nasuwające się podczas seansu pytania. A nie udziela ich, bo nie zadaje pytań. Wszystko trzeba przyjmować na wiarę. To baśń.
A skoro tak, warto było postawić na widowisko. Na spektakl. Tymczasem dzieje się tu niewiele. Reżyser przez blisko 1,5h rozstawia figury szachowe, by potem doprowadzić do w gruncie rzeczy prostego rozwiązania fabularnego (zresztą, może ta książka jest taka - płaska jak diuny).
Reżyser kontempluje wszystkie sceny, jakby kręcił jakąś głęboko uduchowioną opowieść. Tymczasem jest ona bardzo (sic!) przyziemna. Chodzi o Przyprawę. Substancję. Chodzi o pieniądze. O stan posiadania. O materializm.
Z tej jałowej kontemplacji reżysera nad pustką duchową własnego przedsięwzięcia (może ten film jest taki pusty, bo książka jest taka i mimowolnie obnaża to?), wynika jeszcze jedno - brak katharsis.
Nie ma szans na oczyszczenie, bo nie ma skąd się ono wziąć.
Kontemplacja, pejzaże, widoczki, statki, przestrzenie - to pusta ekspozycja, za którą nie kryje się nic.

Poza bajką o księciu, walce o utracony tron i poszukiwaniu księżniczki.

Koronnym dowodem na to są wszystkie spotkania poszczególnych bohaterów z osławionymi czerwiami. Czerwie te nie budzą żadnego lęku, żadnej trwogi. Ale… nie mogą. Dla reżysera filmu są… piękne. Zamiast przed nimi przestrzegać, zachwyca się nimi, podziwia, kontempluje ich urodę. Jak artefakt w muzealnej gablocie. I w ten oto sposób przegrywa.
Po seansie pozostaje duchowa pustka.

ocenił(a) film na 6
AutorAutor

Bardzo fajnie to ujales. Spodobalo mi sie juz wczoraj, jak pierwszy raz czytalem to w sekcji komentarzy pod podcastem Mam pare uwag. Dzieki ze przekleiles i moglem przeczytac raz jeszcze.

ocenił(a) film na 6
1ceber1

:-)
https://www.youtube.com/watch?v=9mvs0pjedRY

ocenił(a) film na 10
Amfios

hahhaa boże co za głupoty.

Amfios

Dawno większych kretynizmów nie czytałem.

ocenił(a) film na 9
Amfios

Amfinos zmień dealera bo po tym co bierzesz masz zbyt duże odloty

ocenił(a) film na 6
Amfios

Oscar Isaac jest z Gwatemali. A tata to Kubańczyk.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones