w oczekiwaniu na kulisy powstawania nieśmiertelnej sekstaśmy tommy'ego und pam w wersji fabularnej zadowalam się substytutami, które o dziwo, wbrew oczekiwaniom zahaczają o sprawy istotniejsze, niejako przekładając prywatne brudy pralki na sposoby funkcjonowania całej pralni (nie tylko w kontekście tego, który "nie lubi rozmawiać o penisie terry'ego bollea, za to chętnie opowie o penisie hulka hogana" ewidentnie cierpiącego rozdwojenie jaźni i - jak większa część stanów zamięszanych ameryki północnej - wymagającego bezwzględnie skutecznego i natychmiastowego egzorcyzmowania)