... a dodatkowy punkt dla samego Ed'a Burns'a. Cenię go przede wszystkim, jako dobrego reżysera (urodziliśmy się tego samego dnia ;), który na swój indywidualny sposób, ciekawie przedstawia Nowy Jork z punktu widzenia "połirlandczyków". Widać, że kocha to miasto i kocha to, co robi, a więc świetne kino. Jeżeli chodzi o "Środę Popielcową" to jej największym minusem jest Elijah Wood. Muzyka, zdjęcia, gra aktorska, wszystko jest OK, dzięki czemu film zyskuje odpowiedni klimat i przyjemnie się ogląda.
P.S. Z reżyserskiego dorobku Burns'a dobry jest również film "Gdzie Jest Kitty?"