Recenzja gry PC

Enemy Front (2014)
Mark Lambert Bristol
Adrian Perdjon
Agnieszka Fajlhauer

Dobry sposób na drugowojenną posuchę

Pomimo paru znacznych wad, Enemy Front dostarcza kilka godzin naprawdę dobrej akcji dzięki sprawnej rozgrywce i świetnie tworzonej atmosferze, jednocześnie skutecznie wymazując z pamięci horror
Dla wielu fanów FPS-ów w realiach IIWŚ ( w tym dla piszącego te słowa) ostatnie lata nie należały do najbardziej obfitych, jeśli chodzi o dobre tytuły z tego gatunku. "Battlefield" i "Call of Duty" przeszły w klimaty współczesne, Medal of Honor został pogrzebany, o nowym "Brothers in Arms" ani widu, ani słychu, a styl nowego "Wolfensteina" nie każdemu przypada do gustu.

Niespodziewanie, w 2014, naprzeciw naszym oczekiwaniom wyszło studio CI Games, które wcześniej już raczyło graczy całkiem znośnymi strzelankami pokroju"Alien Rage"czy "Sniper: Ghost Warrior 2". Moje oczekiwania były spore, zwłaszcza, że tytuł poruszał też tematykę Powstania Warszawskiego, którą wcześniej sprofanował "Uprising44". Jak poradził sobie rodzimy producent?

Na początku warto napisać parę słów o fabule. Dzieli się ona na dwa plany czasowe. Główna akcja dzieje się w Warszawie. Nasz bohater,korespondent Robert Hawkins dołącza do ruchu oporu i bierze udział w najważniejszych akcjach Powstania. Drugi plan to opowieści Roberta, w czasie których poznajemy jego historię przed wydarzeniami z Warszawy. Takie podzielenie czasu akcji to świetne rozwiązanie, przenoszenie się do chociażby okupowanej Francji lub Norwegii stanowi dobrą odmianę od walk na ulicach stolicy. Sama historia też jest dość ciekawa, Hawkins nie jest kolejnym, niemym bohaterem, jakich ostatnio pełno, ma swoją motywację i tło. Choć nie spodziewajcie się raczej fabuły na miarę wspomnianego "New Order". No i niestety zakończenie pozostawia lekki niedosyt.

Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to mamy tu do czynienia ze standardem dla tego typu gier, urozmaiconym jednak o parę ciekawostek. Po pierwsze, nie wszystkie poziomy są do końca liniowe, czasem możemy zejść z głównej ścieżki i pozwolić sobie na małe zwiedzanie. Po drugie, mamy cele drugorzędne. Nie są one jednak przydzielane na początku misji, często wywodzą się one z sytuacji, przed jakimi stajemy, przykładowo, natykamy się na mężczyznę stojącego przed plutonem egzekucyjnym, jeśli zdążymy go uratować, zaprowadzi nas do swojej kryjówki, gdzie uzupełnimy amunicję i dostaniemy potężny karabin Stg.44. Drobiazg, a cieszy.

Graficznie gra wypada bardzo dobrze. Cry Engine 3 jak zwykle daje radę. Zwłaszcza lokacje mogą się podobać, ze wspomnianą, malowniczą Francją na czele, no i co dla wielu graczy pewnie najważniejsze, zniszczona Warszawa robi wrażenie. Dobrze prezentują się też modele broni, z kolei modele postaci odstają od reszty. Żołnierze to z reguły klony, tylko główne postacie mają w miarę charakterystyczny wygląd. Przyznać za to trzeba, że jak na tak ładną grę to "Enemy Front"nie ma wygórowanych wymagań sprzętowych. Tytuł nawet na niemłodym sprzęcie trzymał wysoką płynność animacji. Na uwagę zasługują dźwięki broni, dobrze oddają realne odpowiedniki, a wspomniany Stg.44 w żadnej grze nie brzmi tak cudnie. Ogólnie arsenał to mocna strona gry. Broni jest naprawdę sporo, mamy tu klasykę gatunku z MP40, Coltem 1911 i Stenem na czele, ale najwięcej frajdy dawały giwery rzadziej spotykane: polska "Błyskawica", Welrod, czy mój ulubieniec- karabinek De Lisle.

Jednak pomimo tych zalet "Enemy Front" odstaje pod paroma względami od czołówki. Wspominałem, że dźwięki uzbrojenia są super. Cóż, niestety w parze z nimi nie idzie dubbing, warto bowiem wspomnieć, że "Enemy Front" posiada prawdopodobnie najgorzej zdubbingowanego głównego bohatera w historii polskich lokalizacji. Adrian Perdjon dał tutaj pokaz jak nie należy podkładać głosu postaci. Na palcach jednej ręki da się policzyć kwestie, od których słuchania nie więdną uszy. Nie potrafi wczuć się w rolę, nie wykazuje prawie żadnych emocji, a jeśli już to robi, to wyjątkowo nieudolnie. Miejscami ewidentnie słychać czytanie z kartki. W dodatku chyba w czasie sesji nagraniowych miał zatkany nos, bo Hawkins brzmi jak Anusiak z "Włatców móch". Przy tym nawet niesławna rola Michała Żebrowskiego w Afterfall: Insanity to klasa. Właściwie to słyszałem lepszą grę głosem w wykonaniu naszych sąsiadów ze wschodu grając w dzieciństwie w bazarową wersję "Soldier of Fortune". Co ciekawe, większość pozostałych bohaterów brzmi całkiem znośnie, najlepiej wypadł Maciej Kowalik jako Tomasz, towarzysz Roberta.

Niestety, dubbingowy popis pana Perdjona to tylko jedna z wielu przypadłości Enemy Front. SI jest głupie, choć czasem zdarza im się w przebłysku geniuszu zajść nas z flanki to z reguły pchają się pod lufę, gra jest strasznie krótka; po napisach końcowych licznik czasu gry na Steam zatrzymał się na czterech godzinach nieśpiesznego grania. Ponadto, zdarzały się okazyjne bugi: nasi towarzysze czasem uparcie nie chcą się ruszyć z miejsca, wrogowie po zabiciu czasem przenikają tekstury, w jednej z misji gra informowała mnie o niewypełnieniu celu pobocznego zanim mi go w ogóle podała…lista jest długa. Dodajmy do tego praktycznie martwy multiplayer i początkowy entuzjazm zaczyna opadać.

A jednak, pomimo tych wad, skłamałbym pisząc, że "Enemy Front" nie dostarczyło mi dobrej zabawy. Jasne, daleko mu do ideału, ale też posiada całkiem sporą listę zalet, no i co najważniejsze, ma momenty, wizyta w powstańczym szpitalu, lub odbijanie budynku PAST-y na długo pozostaną mi w pamięci. Dlatego mogę ten tytuł polecić fanom strzelanin w czasach drugiej wojny światowej, tym bardziej, że od czasu premiery jego cena dość znacząco spadła.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Spoglądając na najnowszą produkcję polskiego koncernu, zajmującego się produkcją gier wideo - City... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones